Orina Krajewska: - Tak, choć nie na zasadzie rewolucji, lecz ewolucji. To proces, któremu wciąż podlegam. To proces, któremu wciąż podlegam. W fundacji uczę się mnóstwa nowych rzeczy.
To oryginalne imię wybrał córce Braunek jeden z mistrzów zen, który niegdyś odwiedził Polskę. Przez kilka miesięcy niezdecydowani rodzice nazywali ją po prostu „Dziewczynką”. - Chcieliśmy, żeby imię było dla niej drogowskazem na życie. Nie pasowały do naszej córki Julie, Marysie czy Kasie - śmiała się Małgorzata
Ma bardzo oryginalne imię, urodę i coraz bogatszą filmografię. Wciąż jednak najbardziej kojarzona jest przez fanów serialu "Nad rozlewiskiem", gdzie grała wraz ze swoją nieżyjącą już mamą – Małgorzatą Braunek.
Kamil Sipowicz (70 l.), wdowiec po Korze, niedługo po jej śmierci ułożył sobie życie na nowo. Zakochał się w o 30 lat młodszej kobiecie o imieniu Sylwia. Para w
. Kamil Sipowicz, mąż Kory, ma nową partnerkę. Kiedy się poznali i jak układała się ich relacja? Do sieci trafił oficjalny komentarz Kamila Sipowicza. Co napisał?Kamil Sipowicz przez lata był mężem Kory, którą bardzo kochał. Dowodem może być fakt, że po jej śmierci robił wszystko, by pamięć o artystce nie zanikła – nie tylko na jej temat wypowiadał się w wywiadach, ale także zadbał o to by powstał mural z jej podobizną, a miejsce pochówku było takie, jak wymarzyła sobie Sipowicz o nowej partnerce. Kiedy poznał się z Sylwią?Kamil i Kora byli razem 40 lat, a zwieńczeniem ich miłości był ślub, który wzięli w 2013 roku. Mężczyzna kochał piosenkarkę nad życie i nigdy do końca nie pogodził się jej odejściem. Okazuje się jednak, że w jego życiu jest miejsce na nowe uczucie – spotyka się z Sylwią, o której poinformowała media osoba z jego otoczenia:Sylwia jest po trzydziestce i była fanką Kory. Z Kamilem znali się jeszcze za jej życia. Ostatnio jednak zbliżyli się do siebie – zdradziła osoba z otoczenia Kamila w rozmowie z Super godzin później Sipowicz odniósł się do medialnych plotek. Potwierdził, że w jego życiu pojawiła się nowa kobieta:Przez ostatnie lata życia z Korą oraz rok po jej śmierci żyłem niejako publicznie. Jednak pod koniec lata tego roku zdarzyło się w moim życiu coś, co chciałem zachować dla siebie, zapragnąłem prywatności. Zakochałem się. Powtarzam: chciałem tym dzielić się tylko z najbliższymi ale nie udało się. Mam piękną i mądrą partnerkę, która pojawiła się w momencie mojej najgorszej rozpaczy – napisał na Sipowicz – Warszawskie Targi Książki 2016Zaznaczył, że z nową ukochaną poznał się po śmierci żony:Wbrew temu, co sugerują niektóre pisma brukowe nie spotykaliśmy się za życia Kory. Przyzwyczaiłem się, że tego typu media zazwyczaj mijają się z prawdą, ale ta „informacja” to już przesada wymagająca zakończenie, podziękował za życzliwe słowa i złożył życzenia na nadchodzący i ja chcieliśmy podziękować tym z Państwa, którzy przysyłają nam przyjazne, czułe i budujące słowa. W Sylwestra wzniesiemy toast za Wasze zdrowie! 😉 Wszystkiego dobrego w 2020 roku. 🙂 Happy Chanukah i Marry wpisem pojawiło się mnóstwo komentarzy, w których internauci życzą parze wszystkiego, co najlepsze. Redakcja Jastrząb Post się do nich Kora i jej ostatnie chwile życia. Sipowicz zdradził poruszające kulisy tuż przed pierwszą rocznicą śmierci gwiazdyKamil Sipowicz pokazał archiwalne zdjęcia KoryKora i Kamil SipowiczKora i Kamil Sipowicz w 2005 rokuZuza MaciejewskaDla show-biznesu rzuciłam politykę i zamiast oglądać wiadomości, z wypiekami na twarzy śledzę życie gwiazd. Dzień rozpoczynam od przeglądania Instagrama - kiedy odpowiednio się wkręcę, mogę scrollować go godzinami, szukając nowych ciekawostek. Na bieżąco śledzę wszystkie programy rozrywkowe, a nazwiska uczestników, wymieniam nawet przez sen.
Olga Sipowicz spełniała się nie tylko jako piosenkarka, ale także jako matka. Wokalistka Maanamu wychowywała dwóch synów – Mateusza i Szymona. Zwłaszcza ten ostatni niesamowicie przypomina Korę. Zobacz, jak Sipowicz odeszła w minionym roku. Piosenkarka pozostawiła po sobie nie tylko pogrążonego w żałobie męża, ale też dwóch synów, których wychowywała przez lata. Chociaż obecnie panowie mają już ponad 40 lat, wciąż można zauważyć ogromne podobieństwo do matki. Zwłaszcza u Szymona Sipowicza, który udziela się w syn Kory aktywnie prowadzi swój profil na Instagramie, na którym to promuje swoją największą pasję jaką jest skateboarding. Chociaż Sipowicz próbował swoich sił w różnych zawodach, to właśnie jazda na desce jest jego największą miłością:W wieku 14 lat przeprowadziłem się z Krakowa do Warszawy i większość moich nowych kolegów jeździła na deskorolce. W tamtych czasach sprzęt do skateboardingu był w Polsce niedostępny. Trzeba go było sprowadzać z Zachodu – wspominał w jednym z dlatego pierwszą deskorolkę kupił w Berlinie. Był nią tak bardzo zafascynowany, że spał z nią w łóżku, a także opuszczał szkolne zajęcia:Brał deskę i udawał, że idzie do szkoły. Gdy pod koniec roku sprawdziliśmy jego wyniki w nauce, okazało się, że w szkole był trzy razy. On jest bardzo oddany tej pasji. To jest piękne. Jak człowiek ma pasję to jest szczęśliwy – przyznał Kamil zdjęć, które Szymon Sipowicz udostępnia w sieci wynika, że jego rysy twarzy niemal są identyczne jak u słynnej wokalistki. 40-latek, podobnie jak jego mama, ma niezwykle przenikliwe spojrzenie, pełne usta oraz perfekcyjnie wyprofilowany podbródek. Szymon, w przeciwieństwie do mamy, nosi włosy do że Mateusz i Szymon mają dwóch różnych ojców. Przez lata nie przeszkadzało to jednak nikomu, by mieć zbudować kontakt z Kory przed świętami został ozdobiony wielkim neonem. Ten widok wyciska łzy z oczuNa grobie Kory pojawił się ukryty tajemniczy napis. Ten kto go znajdzie z pewnością wzruszy się do łezGroby największych polskich gwiazd. Zobacz, gdzie pochowano Korę, Annę Przybylską, Violettę VillasSzymon Sipowicz - jak wygląda syn Kory?Szymon Sipowicz - jak wygląda syn Kory?Szymon Sipowicz - jak wygląda syn Kory?Zuza MaciejewskaDla show-biznesu rzuciłam politykę i zamiast oglądać wiadomości, z wypiekami na twarzy śledzę życie gwiazd. Dzień rozpoczynam od przeglądania Instagrama - kiedy odpowiednio się wkręcę, mogę scrollować go godzinami, szukając nowych ciekawostek. Na bieżąco śledzę wszystkie programy rozrywkowe, a nazwiska uczestników, wymieniam nawet przez sen.
Śmierć Kory rozdarła serce wszystkim fanom i bliskim artystki. Również niebywale intymny pogrzeb Olgi Sipowicz, na zawsze pozostanie w ich sercach. Przypomnijmy, że podczas świeckiej ceremonii pogrzebowej, swoje poruszające mowy wygłosili rodzina oraz przyjaciele Kory. Jedną z najbardziej poruszających chwil pogrzebu, bez wątpienia była krótka mowa 42-letniego syna Kory oraz Kamila Sipowicza – Szymona. Chciałbym, żebyście nigdy nie zapominali, że mama walczyła o najważniejsze rzeczy: wolność i tolerancję. Pamiętajcie, żeby wokół was było piękno, żeby tworzyć piękno. Tworzyć dobrą sztukę. Dziękuję jeszcze raz wszystkim – powiedział Szymon SipowiczŚmierć matki jest ogromnym ciosem szczególnie dla synów artystki. Okazało się, że w tej strasznej chwili syn Kory – Szymon, mógł liczyć na wsparcie swojego serdecznego przyjaciela, rapera – VIENIA. Warto również dodać, że przystojny Szymon na pogrzebie swojej matki, prawdopodobnie pierwszy raz w swoim życiu założył na siebie czarne ubranie. Szymon Sipowicz przez wiele lat był bowiem didżejem muzyki drum’n’bass, ale przede wszystkim był zapalonym skejtem, czyli jeździł z wielką pasją na deskorolce – skateboardzie. Syn Kory jest bardzo znany w środowisku jako Sipowicz z zawodu jest jednak grafikiem, zatem z pasją projektuje koszulki oraz szalone grafiki na swoje ukochane deskorolki. Oprócz tego syn nieżyjącej Kory pasjonuje się muzyką. Przypomnijmy, że Szymon zrobił piękny aranż na ostatniej, płycie Kory – Ping na swoim koncie ma również kilka udanych okładek, przede wszystkim zaprojektował okładkę płyty Skandal hiphopowego składu Molesta Ewenement. Jeździliśmy wtedy razem na deskorolkach, byliśmy ekipą skejtów spod Capitolu. Wtedy też poznałem rodzinę Szymona. Wiedziałem, że Szymon jest synem Kory i Kamila – mówi Piotr „Vienio” Więcławski, lider MolestyPamiętam jak Kamil Sipowicz kupił Szymonowi pierwszego macintosha z odpowiednim oprogramowaniem, żeby mógł „trzaskać” okładki. Miał program do robienia liter w 3D. Przygotował w nim logo Molesty. Szymon był wtedy moim kumplem, był z mojego środowiska, słuchaliśmy tych samych płyt: hip hopu, Beastie Boys, Rage Against The Machine. Więc cieszyłem się, że to on zrobi naszą okładkę. Do dziś bardzo blisko się trzymamy – dodał raper VienioRaper Vienio bardzo wspiera Szymona w tych niezwykle trudnych chwilach. Sam doskonale wie co znaczy stracić matkę, bowiem jego partnerką jest piękna Orina Krajewska, córka nieżyjącej Małgorzaty Oriny też umarła na raka jajnika w 2014 roku, więc to jest temat, niestety, bardzo mi bliski. Dlatego doskonale rozumiem Szymona. To są takie momenty, że musisz być blisko przyjaciół. Musisz dzwonić, nie możesz wtedy milczeć. Nie może ci się wydawać, że cisza będzie lepsza. „Nie dzwoniłem, bo myślałem, że wolisz być sam..”. Nie! Prawdziwy przyjaciel oferuje wsparcie. Zacznij od smsa… – powiedział Vienio dla są bardzo wzruszające słowa prawdziwego przyjacielaMało kto wiedział o traumatycznych przeżyciach Kory z dzieciństwa. Jej siostra wyjawiła straszliwą prawdęŚmierć Kory uderzyła we wszystkich, ale najbardziej odczuł to jej mąż. Kamil Sipowicz jest zdruzgotany!„Nie było mowy o żadnej chorobie”. Współzałożyciel Maanamu wspomina ostatnie rozmowy z Korą Kim jest syn Kory i Kamila Sipowicza Szymon? Kim jest syn Kory i Kamila Sipowicza Szymon? Kim jest syn Kory i Kamila Sipowicza Szymon?Kuba GórskiFan opery, ładnych nóżek i dobrych, kolorowych napojów.
Od śmierci mamy, Małgorzaty Braunek, Orina Krajewska aktywnie działa jako współzałożycielka i prezes Fundacji Bądź, która pomaga osobom chorym na raka. W najnowszym, wzruszającym wywiadzie dla Urody Życia Orina mówi, że bardzo chciałaby, żeby mama poznała ją dzisiejszą, bo bardzo się zmieniła. Artystka uważa, że nie przeszłaby tej przemiany, gdyby nie choroba mamy i jej odejście. Orina Krajewska i Piotr „Vienio” Więcławski: „Dajemy sobie dużo wolności” Oświecona miłość Skąd pochodzi jej nietypowe imię? Okazuje się, że „Orin” oznacza Oświeconą Miłość. Rodzice artystki, zafascynowani buddyzmem, wybrali jej imię po rozmowie z mistrzem zen. Małgorzata Braunek zdradziła w jednym z wywiadów: „Chcieliśmy, żeby imię było dla niej drogowskazem na życie. Nie pasowały do naszej córki Julie, Marysie czy Kasie”. Właśnie ukazała się książka Oriny Holistyczne ścieżki zdrowia. Zapytana dlaczego zajęła się tym tematem, powiedziała Urodzie Życia: „To naturalna konsekwencja tego, co od trzech lat stało się ważną częścią mojego życia – razem z rodziną prowadzę Fundację Małgosi Braunek „Bądź”. Założyliśmy ją po śmierci mamy, to było w pewnym sensie jej życzenie. Mama chorowała na raka, korzystała oczywiście z medycyny konwencjonalnej, ale starała się robić coś więcej – stosowała rozmaite terapie naturalne, praktyki duchowe. (…) Wszystko – umysł, ciało i stan ducha – ma na siebie wpływ. Zaniedbanie jednego z tych obszarów może zaburzać cały system. Moja mama, niestety, nie zdążyła pojechać do kliniki, która oferowała taki rodzaj integralnego leczenia, ale jej wolą było utworzenie czegoś na kształt centrum informacji i studiów nad holistycznym podejściem w medycynie”. Trzy najważniejsze rady dotyczące jedzenia. Orina głęboko wierzy w moc holistycznego spojrzenia na swoje zdrowie, na życie. Sprawdziła tę moc na sobie. Wiele rzeczy testowała na sobie, na bieżąco, pisząc swoją książkę. I nie zawiodła się. Bezpowrotnie zmieniła dietę. Je uważnie, to znaczy czyta etykiety, skład tego, co wkłada do koszyka. Poza tym stara się wiedzieć, skąd pochodzi jedzenie, które kupuje, bo jeśli coś podróżuje przez pół kuli ziemskiej, musi być solidnie spryskane chemią, a tym samym nie jest zdrowe. „Wsłuchuję się też w to, co podpowiada mi ciało. Bo ono często wysyła nam dość jasne sygnały, trzeba tylko chcieć zwrócić na nie uwagę. I to są trzy najważniejsze, najcenniejsze rady dotyczące jedzenia. Poza mądrym odżywianiem dbam o zdrowy, regenerujący sen. No i aktywność fizyczna! Ale to wszystko powinno być „uszyte na naszą miarę”, do tego trzeba dojść metodą prób i błędów – organizm sam podpowie, co jest dla niego najlepsze”, mówi. „Na przykład dzięki rozmowie z profesorem Tanaką odkryłam potęgę slow joggingu. Choć zawsze uważałam, że bieganie to kompletnie nie moja bajka. Tymczasem okazało się, że to powolne truchtanie jest dla mnie idealne. Przy każdym spadku energii działa jak zastrzyk mocy. No i jest jeszcze jedna arcyważna sprawa – trzeba znaleźć swój sposób na redukowanie stresu”, dodaje. Recepta na odosobnienie Jedna z rozmów w książce Oriny to wywiad z profesorem medycyny chińskiej Li Jie. Mówi w nim o dwóch rodzajach postu w medycynie chińskiej. Jeden z nich to post żywieniowy, drugi to post psychiczny. Profesor powiedział, że jednym z lekarstw w medycynie chińskiej jest odosobnienie. W Chinach zapisuje się je „na receptę”. Ten lek to nic innego, jak czas na pobycie ze sobą, skontaktowanie się z tym, co się w nas dzieje. „Zaczęłam ten medykament stosować”, mówi Urodzie Życia Orina. „Pozwoliłam sobie na to, by się od czasu do czasu wyłączać. Ale wyłączać się bez wyrzutów sumienia, bez myśli: „A może ktoś mnie teraz bardzo potrzebuje, dzieje się coś ważnego, a ja o tym nie wiem”. Tego można się nauczyć. Z czasem i praktyką jest coraz łatwiej. Dziś potrafię odciąć się na kilka dni, nie odbierać telefonu, nie odpisywać na maile. To się naprawdę da zorganizować, nawet jeśli pracuje się zawodowo, nawet jeśli ma się dom, rodzinę”. Na spotkanie miłości Kiedy odchodziła mama Oriny, Małgorzata Braunek jej córce przydarzyła się miłość. Na jej drodze stanął Piotr „Vienio” Więcławski, raper, który z Pawłem „Włodim” Włodkowskim założył zespół Molesta Ewenement. To spotkanie miłości i pożegnanie mamy zazębiły się ze sobą. Orina wspomina: „Zdążyli się poznać. Bardzo się z tego cieszę i wierzę, że tak to miało być. Piotrek bardzo pięknie się mną wtedy opiekował. Po prostu był, wniósł w tamten trudny, ostateczny czas dużo... życia. A ten podmuch życia był mi wtedy bardzo potrzebny. Piotrek z natury jest bardzo wspierający. Angażuje się w pomoc w fundacji. Prowadzi warsztaty kulinarne, które organizujemy razem z Fundacją Onkolandia w Centrum Zdrowia Dziecka. Wiem, że to, co robimy, to co robi nasza fundacja, jest dla niego ważne. Nieprzerwanie wierzył też, że uda mi się skończyć tę książkę, której napisanie było dla mnie ogromnym wyzwaniem. Jego przyjaźń i wsparcie są dla mnie wielką siłą”. Cały wywiad z Oriną Krajewską w październikowym numerze Urody Życia! Fot. Monika Kmita Fot. Archiwum prywatne
orina krajewska i szymon sipowicz